czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział I ^^

         Już niedługo nowe miasto, nowe życie, tylko Ja i dziewczyny. Nasze marzenia powoli się spełniają. Staram się nie myśleć o tym co będzie jutro a żyć chwilą ale czasami zdarza mi się powrócić myślami do tamtego dnia. Wtedy wszystko wraca. Każde wspomnienie. Najdrobniejszy szczegół. Wtedy potrzebuję wsparcia. Kogoś kto mnie przytuli. Do tej pory Tym kimś był Wojtek ale teraz, teraz już nie mam nikogo. Dziewczyny mają swoje życie i nie będę ich zadręczała swoimi problemami. Zresztą to już nie ważne. Liczy się to co jest teraz. " ŻYJMY CHWILĄ".
          Nareszcie lądujemy. Moment na który czekałam od kilku miesięcy. Stęskniłam się za Alanem. Najbardziej za Nim ale za resztą też. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić jak wyglądają. Nie rozmawialiśmy na Skypie ani nie dzwoniliśmy do siebie. Jedynie e-maile nas ratowały ale nie chcieli wysyłać Nam swoich zdjęć. W sumie zastanawiałam się bardzo często jak teraz wygląda ich życie? Czy kogoś mają? Jak mieszkają? Jak szkoła? Wszystkie pytania mnie męczyły. Miałam nadzieję że w końcu dostanę odpowiedź na te najtrudniejsze a właściwie na jedno. Jak On sobie po tym wszystkim poradził ? Nie rozmawialiśmy od tamtego dnia ale to już skończony temat.

-Ej Lamo! - szturchnęła mnie Oll. - Wylądowaliśmy zbieraj się.
-Wybaczcie zamyśliłam się. - powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Dobra nie gadaj tylko się zbieraj bo musimy wychodzić. - rzuciła Marta i zaczęła pośpiesznie zbierać swoje rzeczy. Ja również poszłam w jej ślady i szukałam najważniejszego. Mojego aparatu. Zniknął. Nigdzie Go nie było. Usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać.
-Co Ty odwalasz ? - zapytała Marta.
-Aparat...Nie ma go. ! - krzyknęłam i wszyscy w samolocie zwrócili swój wzrok na Nas.
- Debilko trzeba było zapytać. Już Go spakowałyśmy jak spałaś. Nie przejmuj się i nie płacz. - pocieszała mnie przyjaciółka.
-Gdyby nie to że patrzy tyle ludzi zabiłabym Was. - powiedziałam oschle i wstałam z miejsca, zabierając torbę i aparat.
-Idziecie ? - dodałam.
-Tak już wychodzimy.
-No nareszcie jesteśmy. Mam nadzieję że te mośki będą na Nas czekać. - powiedziałam zdenerwowana.
-E Biedrona. Nie denerwuj się. - powiedziała Marta i wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.

         Wyszłyśmy z samolotu. Udałyśmy się po bagaże. Chwilkę to zajęło ale kiedy już miałyśmy swoje torby udałyśmy się do poczekalni wypatrując po drodze chłopaków. Szłam nie patrząc przed siebie, rozglądając się na boki. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka. Podniosłam głowę i zdążyłam tylko zobaczyć jego piękne zielone oczy. Przeprosiłam i poszłam dalej. Jego dziewczyna dziwnie się na mnie spojrzała. Tak jakby chciała mnie zabić wzrokiem.  Olałam to i szłam przed siebie z MEGA BANANEM na twarzy, bo chwilę po zderzeniu wypatrzyłam w tłumie Alana i Nicka. Strasznie się ucieszyłam. Zaczęłam biec w ich stronę ale po chwili zwolniłam bo moim oczom ukazała się jego sylwetka. Alan puścił mi oczko i machnął ręką. Wiedział o co chodzi i próbował dać mi do zrozumienia żebym się nie przejmowała. Tak jak prosił, tak zrobiłam. Rzuciłam a raczej zdecydowanym ruchem położyłam torbę i aparat na fotelu i rzuciłam mu się w ramiona. Byłam teraz taka szczęśliwa. Dawno się tak nie czułam. Jednak to nie jego chciałam przytulić. Nick i Leo obdarzyli mnie słodkimi buziakami w policzek i również przytulili. To samo było z dziewczynami. Tylko że ku zdziwieniu wszystkich z oczu zniknęła nam Marta i Nick. O co chodzi ? Nikt nie wiedział. Stałam jak słup i patrzyłam na Niego, kiedy on również spojrzał w moją stronę uciekłam wzrokiem. Wzięłam lustrzankę. Dałam Alanowi moje torby i ruszyliśmy do wyjścia. Cykałam fotki, a Alan non stop mówił że źle światło pada albo stoję w złym miejscu.
-Czy Ty możesz zamknąć tą swoją jadaczkę ? -zapytałam Go a on jakby nigdy nic się uciszył. - Dziękuję. Ale powiem Ci coś jeszcze. Widzę cię od jakiś 10 minut a już mnie denerwujesz.
-No i wzajemnie. - powiedział zupełnie poważny.


*


           Jak na złość jechałam w samochodzie z Nikim, Martą i Nim. Jeszcze na dodatek siedzieliśmy razem z tyłu bo widać Marta i Nick mieli sobie dużo do powiedzenia. Włączyłam aparat i zaczęłam cykać mu fotki. Wiedziałam że zaraz będziemy musieli porozmawiać ale byłam na to przygotowana. Nagle w obiektywie zobaczyłam jego śliczne oczy i mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale odłożyłam aparat i zaczęłam na Niego patrzeć. Siedzieliśmy tak w ciszy całą drogę do mojego nowego mieszkania. Chłopaki zanieśli moje rzeczy a ja pożegnałam się z Martą.
-No to do jutra Kiciusiu. - powiedziałam do niej i pocałowałam ją w policzek.
- No to jutra Biedrona. - odpowiedziała. - A zapomniałabym.. Idziemy jutro na otwarty trening Borussii. To do zobaczenia.
       Nie zdążyłam odpowiedzieć bo odjechali. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam że On został i na dodatek wpatrywał się we mnie jak w obraz. Nie chciałam z Nim gadać. Odechciało mi się. Przeszłam obok Niego i weszłam do domu nie zamykając za sobą drzwi. Po chwili zauważyłam że podąża za mną. Odwróciłam się do Niego i zamiast wyprosić Go z domu podeszłam bliżej. Kopnęłam drzwi żeby się zamknęły i objęłam Go. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i czekałam na reakcję. Doczekałam się. Podniósł lekko moją głowę przytrzymując podbródek, spojrzał mi głęboko w zapłakane oczy i pocałował mnie a ja zamiast ponownie zareagować i Go odepchnąć oddałam pocałunek. Ale ja jestem głupia. ! Co ja sobie myślę. ! Zaczęłam myśleć nad tym co właśnie zrobiłam. Zaraz się opamiętałam.
-Chyba będzie lepiej jak o tym zapomnimy a ty teraz wyjdziesz. - powiedziałam a on tylko położył  na stole jakąś kopertę i wyszedł nawet na mnie nie spoglądając.



*



     Następnego dnia obudziłam się niewyspana. Strasznie bolała mnie głowa i lewa ręka. Długo zastawiałam się od czego boli mnie ręka. W końcu doszłam do wniosku że to wszystko przez tego Mośka Alana, który tak mnie przytulał że prawie mi ją złamał. Dobrze że lewa a nie prawa bo nie mogłabym robić zdjęć. Jednak szybko sobie z tym poradziłam, w końcu byłam fizjoterapeutą. Zeszłam do kuchni w koszulce i majtkach. Nie spodziewałam się gości więc się nie ubierałam. Zrobiłam sobie kawę, przyniosłam laptopa i włożyłam do Niego kartę pamięci z aparatu. Zaczęłam oglądać zdjęcia z samolotu i lotniska. Miałam przy tym niezły ubaw. Kiedy skończyłam weszłam na Facebook'a  i ogarnęłam z lekka co u znajomych w Londynie. Niby nic się nie działo ale jednak przeczuwałam coś złego. Wstałam od stołu w celu pójścia do łazienki. Kiedy byłam już na schodach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wróciłam kierując się w ich stronę. Pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam przed sobą Alana i Leo.
-Hejcia Biedrona. - powiedział Alan. - ładne majtki. Wpuścisz nas ?
-Hejo. No jasne że tak. A co do majtek.. Dziękuję. Ale jednak pójdę się przebrać. Zaraz wracam.
Ruszyłam w kierunku pokoju żeby się przebrać. Weszłam jeszcze do łazienki, uczesałam się i lekko umalowałam. Postawiłam na luz, dlatego też założyłam luźną białą bluzkę i krótkie miętowe spodenki. Do tego białe trampki i turkusowy zegarek. Zeszłam do salonu.
-Ostatni raz się tak ubrałaś. Rozumiesz?  -zapytał mnie Alan.
- A jemu co ? - zapytałam Leo, kierują wzrok na tego debila.
-Nie wiem. Co Ci ?
- Wyglądasz wspaniale.. Idź się przebierz, bo coś mi się wydaje że ci piłkarze będą rozbierać cię wzrokiem..
-Weź się ogarnij człowieku. Idziemy. - powiedziałam lekko wypychając ich z domu.



*



 Dotarliśmy na trening Borussii Dortmund. Boże czy to jest możliwe że jestem na treningu "mojego męża" ? Czy ten Mario który biega po murawie to jest prawdziwy Mario ? Nie mogłam uwierzyć temu co się dzieje. Zobaczyłam Oliwię i Martę które siedziały z Nickiem i Olafem. Podeszliśmy do Nich i się przywitaliśmy. Ja z Alanem usiedliśmy kawałek dalej bo chciałam mu powiedzieć o tym co zaszło wczoraj. Kiedy to mówiłam łzy spływały po moich policzkach. Chciałam żeby ten koszmar się skończył. Otarłam łzy, wróciliśmy do reszty. Wtuliłam się w Alana. Był dla mnie jak starszy brat. Bardzo Go Kochałam i wiedziałam że mam w Nim wsparcie. Cały czas spoglądałam na Mario, który widocznie to zauważył bo spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął na co ja zareagowałam tym samym.
-Widzieliście ? Uśmiechnął się do mnie. - krzyknęłam do przyjaciół a wszyscy piłkarze odwrócili się w moją stronę. Czułam, że tracę grunt pod nogami, przed oczami zrobiło mi się ciemno i osunęłam się na ziemię. 



// Jest I . Co sądzicie. Moim zdaniem nudny strasznie.. Nie wiedziałam jak rozkręcić akcję. Postaram się w następnym zrobić już jakieś BuuM. :)


Jesteś ? Zostaw komentarz :)

Prolog. ^^

    Mary, tak ma na imię nasza główna bohaterka, ma 19 lat. W 16 urodziny wyjechała do Anglii. Jest pogodną i zabawną dziewczyną. Ma dwie najlepsze przyjaciółki-Oliwię i Martę. Robią razem wszystko. Mówiąc wszystko mam na myśli również wyjazd do Londynu. Po 3 latach pobytu w tym deszczowym ale wspaniałym mieście postanawiają zamieszkać w Dortmundzie w Niemczech. Chcą znaleźć sobie stałą pracę no i oczywiście miłość swojego życia. Mary jest z zawodu fizjoterapeutą i fotografem, Oliwia-psychologiem a Marta-masażystą i dziennikarzem sportowym. Dlaczego akurat tak ? Wszystkie kochają piłkę nożną i od zawsze ich plany na przyszłość były związane właśnie z tym sportem. Każda z Nich oddałaby życie za swój ulubiony klub a w szczególności za piłkarzy. Mary od 13 roku życia Kocha się w Mario Goetze. Jej najskrytszym, a jak się teraz okazuje możliwym do spełnienia, marzeniem jest żeby chociaż z Nim porozmawiać. Już niejednokrotnie widziała Go na żywo na meczach, nawet dostała autograf. Jednak co z tego? Ona, dziewczyna, która poznaje chłopców tylko na jedną noc, w końcu zaczęła myśleć nad założeniem rodziny i miała nadzieje że w końcu jej się uda.
    25 maja, Londyn.   
    To już dzisiaj. Nie mogę się doczekać kiedy wsiądziemy do samolotu. Mieszkanie w Dortmundzie już załatwione, bilety kupione, walizki spakowane, pozostaje tylko zamówić taksówkę i w drogę. W Anglii od początku byłyśmy zdane tylko na siebie. W Niemczech mamy kilku kolegów, których poznałyśmy na wymianie między Londynem a Dortmundem, więc pomogli nam załatwić wszystkie formalności związane z naszym przyjazdem. Przez 3 lata w Londynie pracowałyśmy i uczyłyśmy się w tych samych miejscach. Praca w Arsenalu była niesamowita. Ludzie byli tam naprawdę wspaniali. Wszyscy się wspierali, nie to co w Polsce, cały czas tylko hejty, dlatego też z trudem opuszczałyśmy to miejsce.

   Samolot miałyśmy o 14. Obudziłam się o 7 rano w mirę wypoczęta. O 12 miało przyjść małżeństwo, które kupiło od Nas mieszkanie, więc miałam jeszcze trochę czasu. Dziewczyny jak zwykle spały i pewnie nie miały zamiaru się budzić. Ale nie ma tak łatwo. Wylałam na każdą z nich po szklance zimnej wody i od razu wstały.
-No hej laski. Ogarnijcie się bo niedługo przychodzi Eli i Josh. A tak w ogóle to dzisiaj 25. - powiedziałam i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-O losie. To już dzisiaj ? Ja myślałam że jutro i nie spakowałam jeszcze wszystkich rzeczy. - powiedziała Oll na co razem z Martą zareagowałyśmy spojrzeniem w stylu " wtf ?"
-To ty idź się lepiej pakuj. A mam pytanie ? Na lotnisko zawożą nas chłopaki czy jedziemy taksówką ? - zapytała Marta.
-Wojtek coś wczoraj wspominał że wpadnie z Oliwierem i Jackiem i nas podwiozą ale mają trening więc nie wiem. Jak się ubiorę to zadzwonię. - powiedziałam i poszłam do swojej sypialni się ubrać. Mnóstwo naszych rzeczy a w szczególności nasze kochane samochodziki, miały być dostarczone do naszego nowego miejsca zamieszkania przez firmę która zajmowała się przeprowadzkami. O godzinie 9:37 w domu zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Otworzę. - wydarłam się na cały dom. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. - Yyy. Hejcia. Co wy tutaj tak wcześnie robicie ? - zapytałam chłopaków i przywitałam każdego z Nich buziakiem w policzek.
-No przecież mieliśmy Was podwieźć na lotnisko. Specjalnie dla Was tak wcześnie wstaliśmy. - powiedział Wojtek i wszedł do kuchni.
-No a poza tym chyba bym nie przeżył jakbym się z Wami nie pożegnał. - dopowiedział Oliwier.
- A ja przyszedłem do Marty na ostatni masaż. - powiedział Jack i pokazał te swoje lśniące zęby. 

-Hahaha. No ja nie wiem. Ale zaraz zejdą chyba. DZIEWCZYNY, CHŁOPAKI PRZYSZLI. !
-No to co robimy ? Może FIFA ?- rzucił Wojtek.
-Tak, tak, tak. Kocham FIFĘ. - darł się Jack.
-Wiemy że ją kochasz ale wybaczcie bo Playstation jest już spakowane. Za 20 minut powinna przyjechać ta firma. Mam nadzieję że mój samochodzik przeżyje tą podróż. - powiedziałam ze łzami w oczach i uśmiechem na ustach.
-Ty tylko o tym swoim Audi. BMW i Mercedesy też są fajne. - rzucił Wojtek.
-Nie znasz się. - powiedziałam- Idę do pokoju po swoje najpotrzebniejsze rzeczy a wy idźcie po dziewczyny.
    Chłopaki poszli do dziewczyn a ja spakować resztę rzeczy. Około 12 przyszli nowi właściciele domu. Niechętnie ale zapakowałyśmy do samochodów chłopaków resztę rzeczy, uzgodniliśmy wszystko co do przewozu mebli i samochodów, jeszcze raz przejrzałyśmy cały dom, nawet najmniejszy kąt, oddałyśmy klucze i wyszłyśmy. Po drodze wszyscy wpadliśmy na
Emirates Stadium na trening Arsenalu. Pożegnałyśmy się z wszystkimi i chłopaki zawieźli nas na lotnisko. Pożegnanie było długie i ciężkie. Przez cały nasz pobyt w Londynie to właśnie z tymi trzema debilami spędzałyśmy najwięcej czasu. A teraz na samą myśl że ich nie będzie aż mi się chce płakać.
-No dziewczyny. Będę tęsknił i chyba zaraz się popłaczę. - powiedział Wojtek i zaczął tulić całą naszą trojkę.

-Ej no debilu. Bo będę zazdrosny. - powiedział Jack i również nas przytulił. Oliwier nie chcąc być gorszym również poszedł w ślady chłopaków.
-No to widzimy się za jakieś 2 ewentualnie 3 miesiące. A najlepiej by było jakbyśmy wyjechali na wakacje razem. Teraz z dziewczynami też będziemy spędzać mniej więc wieczorkami będziemy robić Hangouta. Rozumiemy się ? - powiedziała Marta.
- No jasne kochanie. - odpowiedział jej Jack na co ona zarumieniła się.
-Przepraszam. Czy my o czymś nie wiemy ? - odezwała się Oliwka.
-Nie no co wy. Wiecie wszystko. Dobra chyba wasz lot zapowiadają właśnie.
    Faktycznie w tle słychać było "Lot do Dortmundu odbędzie się za 20 minut. Pasażerowie tego lotu proszeni są na odprawę". Pożegnaliśmy się z chłopakami i odeszłyśmy. Odprawa trwała niecałe 10 minut. Chwilę po niej siedziałyśmy już w samolocie.
- No dziewczyny. Zaczynamy nowy rozdział w naszym życiu. Bierzemy lustrzanę i cykamy fotki. A no i zapomniałabym, gdzie są nasze ulubione żelki ? - zapytałam smutna a dziewczyny wyjęły z torby dwie wielkie paczki "Wężyków". Wyciągnęłam mój ulubiony aparat i zarazem jedyny jaki ze sobą wzięłam bo reszta pojechała z samochodzikami, i zaczęłam robić zdjęcia. Po godzinie byłysmy wszystkie takie padnięte że chcąc, nie chcąc zasnęłyśmy.


// Witajcie. Mój pierwszy blog. Hah. Nie wiedziałam na początku jak się za niego zabrać ale chyba mi się udało. Zresztą same oceńcie.

 Czytałaś? Zostaw komentarz :*