czwartek, 2 maja 2013

Rozdział III ^^

  Idąc do domu spotkałam jakąś kobietę. Wydawało mi się że skądś ją kojarzę ale nie wiedziałam skąd. Zastanawiałam się na tym kiedy z zamyślenia wyrwał mnie jej głos.


Kobieta: Zostaw Mario w spokoju. Będziemy mieli dziecko i nie mam zamiaru się Nim z Tobą dzielić. Zrozumiałaś ? - powiedziała poważnym głosem.
Mary: Znamy się ? - zapytałam.
Kobieta: Ty na pewno mnie znasz. Jestem Ann, dziewczyna Mario.
Mary: No chyba była. Mario jest ze mną. - powiedziałam a ona rzuciła się na mnie z łapami.
Kobieta: Uważaj Sobie smarkulo.
Mary: Nie denerwuj się tak bo to źle wpływa na dziecko. Żegnam. - powiedziałam z uśmieszkiem i odeszłam.



Idąc uliczkami Dortmundu myślałam nad moim życiem. Wydawało mi się takie dziwne. No bo co ? Przyjechałam z Londynu, jakiś głupi wypadek, straciłam pamięć i nie pamiętam możliwe że najważniejszych chwil w moim życiu. A Mario ? Może tak na prawdę wcale się nie znaliśmy a on korzystając z okazji że nic nie pamiętam zapytał mnie czy nie chciałabym zostać jego dziewczyną ? Co tak na prawdę się stało. Postanowiłam dowiedzieć się wszystkiego czego nie pamiętam. Zadzwoniłam do Marty i Oliwii żeby wszystko mi wyjaśniły.


Marta: Halo ? - odezwał się głos w słuchawce.
Mary: Hej kochanie. Tutaj Mary. Spotkamy się ? Mam ważną sprawę do Ciebie i Oliwii. - zapytałam.
Marta: No jasne. A co to za ważna sprawa jeżeli można wiedzieć ?
Mary: Wszystko powiem Wam jak się spotkamy.
Marta: No okej. To gdzie i o której ?
Mary: Za godzinę u mnie ?!
Marta: To do zobaczenia.
Mary: No pa.

~
Oll: Słucham ?
Mary: No hejka. Mogłabyś wpaść do mnie za godzinkę ?
Oll: No oczywiście. Chociaż poczekaj....No okej mogę. A co się stało ?
Mary: Mam sprawę do Ciebie i Marty i muszę pogadać.
Oll: No to do zobaczenia.
Mary: No pa.




Po drodze wstąpiłam jeszcze do osiedlowego marketu żeby kupić coś dobrego na nasze spotkanie. Wzięłam również dzisiejszą gazetę na okładce, której zobaczyłam swoją fotografię. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam. Kiedy wróciłam do domu, pod moimi drzwiami zobaczyłam Olafa. Bardzo się zdziwiłam. Co On tutaj robi ? Skąd wiedział gdzie mieszkam?


Mary: Cześć. Co Ty tutaj robisz?
Olaf: Cześć. Musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać.
Mary: No okej. Wejdź. A tak w ogóle skąd wiedziałeś gdzie mieszkam ?
Olaf: Alan mi powiedział ale nie bądź na niego zła.
Mary: Chcesz coś do picia ?
Olaf: Kawę jak mogę.
Mary: No to o czym chciałeś tak rozmawiać ?
Olaf: Posłuchaj. Tylko się nie denerwuj i nie przerywaj. Ty wcale nie byłaś dziewczyną Mario. Przed spotkaniem w szpitalu nawet ze sobą nie rozmawialiście. Miałaś swoich przyjaciół. Żadnych piłkarzy. Mnie, Alana, Leo, Nicka, Wojtka, Jacka, Oliviera, Martę i Oliwię. Nikogo więcej. Oni pierwszy raz widzieli Cię na tym treningu na którym straciłaś przytomność.
Mary: Przecież to niemożliwe. Kłamiesz. Nie wiem co chcesz...
Olaf: Miałaś nie przerywać.
Mary: Nie. Nie będę tego dłużej słuchać. Najlepiej będzie jak teraz opuścisz to mieszkanie.
Olaf: Skoro tego właśnie chcesz. Ale wiedz że ja nie odpuszczę.
Mary: Wyjdź !!




O czym On mówił ? Czy to prawda ? Jeżeli tak, dlaczego Mario mnie tak okłamał ? Dlaczego nikt mi nic nie powiedział ? Ale z drugiej strony...Skoro Olaf był moim "chłopakiem" to dlaczego nie odwiedził mnie w szpitalu. A Mario ? W jaki sposób się tam znalazł i dlaczego chce być ze mną skoro spodziewa się dziecka.?
Nie wiedziałam jak odpowiedzieć sobie na te pytania. Położyłam się na kanapie i zaczęłam płakać. Włączyłam głośną muzykę i schowałam twarz w poduszkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie chciałam nikogo widzieć ale przypomniałam sobie że umówiłam się z dziewczynami. Podeszłam więc do drzwi i je otworzyłam.


Mary: No hej wejdźcie. - powiedziałam zapłakana.
Marta: Co Ci się stało ? Płaczesz ?
Mary: Tak. Zaraz Wam wszystko powiem i mam nadzieję że mi pomożecie.
Oll: Ale jak my możemy Ci pomóc ? - powiedziała wchodząc do domu.
Mary: Chcecie coś do picia ?
Oll: Kawę albo nie daj coś mocniejszego jak masz. Ja też mam problem.
Marta: 2 razy jeśli można.
Mary: No okej. Tak też myślałam więc się zaopatrzyłam.
Marta: No okej. To móc pierwsza o co chodzi ?
Mary: Najpierw zacznę od dzisiejszych wydarzeń. Jak wracałam ze spotkania z Marco i Mo, spotkałam Ann, dziewczynę Mario, znaczy nie wiem czy ona jest jego dziewczyną ale jest w ciąży i twierdzi że Mario jest ojcem.
Oll: Że co kurwa ? No dobra to się da wyjaśnić. Zaraz zadzwonimy po Mario i będzie się tłumaczył.
Mary: Nie to nie jest najlepszy pomysł. Był tutaj Olaf. Dzisiaj jakieś 30 minut temu.
Marta: A ten czego tutaj chciał?
Mary: Powiedział mi że przed tym jak trafiłam do szpitala wcale nie znałam Mario ani chłopaków i nigdy wcześniej z Nimi nie rozmawiałam. Że Mario wcale nie był moim chłopakiem i że kochałam tylko jego. To prawda ? - zapytałam a dziewczyny spojrzały po sobie i spuściły głowy. - Czyli to prawda ? Kurwa jak mogłyście mnie tak okłamać ?
Oll: Poczekaj. Daj nam to wszystko wytłumaczyć.
Marta: A najlepiej by było jak byłby tutaj Alan i jakbyśmy zadzwoniły na Skypie do Wojtka. Wtedy wszyscy ci wszystko wytłumaczymy.
Mary: No dobra. To dzwońcie do Nich. Ja chcę jak najszybciej znać prawdę. - powiedziałam po czym wypiłam pół literatki czystej wódki.
Oll: Nie przesadzasz ?
Mary: Nie ! - krzyknęłam. - Długo mam czekać ?
Marta: Alan będzie za 10 minut  a Wojtek już włącza komputer.




Po 15 minutach w moim domu zjawił się Alan. Miał dziwną minę jakby coś się stało. Nie chciałam teraz wiedzieć czemu bo wolałam jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego. Usiedliśmy wszyscy na kanapie włączyliśmy Skypa i podłączyliśmy laptopa pod telewizor żebyśmy wszyscy widzieli Wojtka. W końcu moi "przyjaciele" rozpoczęli swój monolog. To czego się dowiedziałam wbiło mnie w ziemię. Powiedzieli mi że nigdy nie znałam Mario że Kochałam Go ale tylko jako piłkarza, nigdy jako osobę, że wtedy w dzień mojego " wypadku" uśmiechnął się do mnie i zemdlałam a on przyjechał do mnie do szpitala bo czuł się winny a że spodobałam mu się postanowił wykorzystać sytuację bo jego uśmiech był jedyną rzeczą z najbliższej przeszłości jaką pamiętałam. Dowiedziałam się również że Olaf był kiedyś moim chłopakiem ale wykorzystał mnie i byłam załamana. Miałam depresję chodziłam do psychologa. Później nie chciałam Go znać ale mimo to pociągał mnie a jak wróciłam do Dortmundu to w pierwszy dzień pocałowałam Go.

___
Co to ku*wa ma być za szopka ? Co się dzieje z moim życiem ? Ile jeszcze tajemnic skrywają przede mną przyjaciele ? Co się stanie z moim związkiem z Mario ? Jak potoczą się losy Marty i Oliwii ? Odpowiedzi na te pytania poznacie już wkrótce.
___




// Nie wiem co sądzicie. Proszę Was o szczerą opinię. Postanowiłam pod koniec rozdziału zadawać takie pytania a od następnego jeszcze na początku będę wstawiać jakieś cytaty może z piosenek.. Nie wiem.
Co do Borussii. Mecz z Bayernem w 32 kolejce Bundesligi zapowiada się nieciekawie. Wiele kontuzji, które muszą zostać wyleczone przed finałem LM w którym naszym rywalem również będzie Bayern Monachium. Więc w Sobotę, krótkie rozpoznanie : )


Czytałeś ? Zostaw komentarz. :)

środa, 1 maja 2013

Zdjęcia z szatni i boiska. 30.04.2013r.

Wembley calling !!




















Rozdział II ^^

      Marta :

 Siedzieliśmy na stadionie i przyglądaliśmy się Borussii. Patrzyłam na kilku piłkarzy ale w oko wpadł mi jednak Marco. Był taki uroczy. Miał wspaniały, lśniący uśmiech, piękną, jak zwykle ułożoną, fryzurę i te tatuaże. Spoglądałam na Niego ukradkiem. Nie chciałam, żeby Nick się zorientował. Bardzo Go lubiłam, może coś więcej niż lubiłam ale przecież nie mogłam mu tego powiedzieć. Widziałam też jak Mary spogląda na Mario. Odkąd pamiętam się w Nim kocha. Zawsze tylko słyszałam " Mario jest cudowny. Ma taki piękny uśmiech i te jego oczy. Będzie moim mężem." Spoglądałam również na Oliwię, która wyraźnie wydawała się smutna. Nie wiedziałam jak jej pomóc. Nigdy specjalnie nie chciała zadręczać nikogo swoimi problemami, zresztą podobnie jak ja, jedynie z naszej trójki Mary zawsze mówiła o wszystkim otwarcie. W pewnym momencie Alan kazał nam spojrzeć na Mary. Wydawało się jakby była w jakimś transie. Szczerzyła się do powietrza, przynajmniej tak nam się wydawało. Jednak nasze podejrzenia były błędne. Odwróciliśmy wzrok w stronę murawy i zobaczyliśmy Mario, który również tajemniczo się uśmiechał i puścił do Niej oczko. I nagle " Widzieliście ? Uśmiechnął się do mnie " - krzyknęła Mary i wszyscy skierowali wzrok w naszą stronę. Dziwnie się poczułam ale wszystko zaraz minęło bo zauważyłam tylko jak Mary upada na ziemię.
-Dzwonię po karetkę. ! - krzyknęłam.
-Tylko szybko. Proszę Cię pośpiesz się. - krzyczała Oliwia.
- No staram się. Dzień Dobry. Pogotowie ? Proszę szybko karetkę na stadion Signal Iduna.... Dobrze oczywiście.. Tylko szybko.. Do widzenia.
-No i co kiedy będą ? - dopytywała się Oliwia.
-Za 5 minut. - odpowiedziałam.
-Ej dziewczyny spokojnie. - powiedział Nick i mnie przytulił. To samo uczynił Leo w stosunku do Oliwii, a ku zdziwieniu wszystkich przy Mary nie siedział Alan tylko Olaf. Nikt nie wiedział o co chodzi, przecież od przyjazdu nawet się do siebie nie odezwali. No ale to już nie ważne. Przyjechała karetka i zabrała moją przyjaciółkę do szpitala. Mieliśmy wychodzić, kiedy nagle podszedł do mnie Mario Götze. Tak ten Mario.
-Cześć. Jestem Mario. Mogłabyś mi powiedzieć co z tą dziewczyną ? - zapytał.
-Cześć. Jestem Marta. A dlaczego miałabym Ci to powiedzieć ? - tym razem ja zadałam pytanie.
- Po prostu martwię się o nią. Tak ładnie się do mnie uśmiechnęła i później te słowa " Widzieliście ? Uśmiechnął się do mnie. " To było o mnie prawda. ?
-Nawet jeśli to co ?
- Dlaczego jesteś taka oschła ? - zapytał i w tym momencie dołączył do nas Marco i Nick. Nie wiem skąd się tam wzięli ale no cóż.
-Siemka. Jestem Marco. - przedstawił się pomocnik BVB.
-A ja Nick. A Ty ? - skierował pytanie do Mario.
- Mario G
ötze. A to jest Marta. przedstawił mnie Marco a ja poczułam jak się rumienię.
-Tak. Cześć. A wracając do Twojego pytania Mario. Przepraszam jeśli tak to odebrałeś. Odwieźli ją do szpitala. Jeśli chcecie możecie jechać z Nami. Mary bardzo się ucieszy kiedy Cię zobaczy.
-To nie jest wcale głupi pomysł. Weźmiemy tylko rzeczy. Poczekacie na Nas ?
 No okej. To na parkingu. Tylko szybko. - powiedziałam i skierowałam się z Nickiem w stronę wyjścia. Nie wiedziałam jak z Nim teraz rozmawiać, więc szliśmy w ciszy. Na parkingu zauważyłam Oliwię i Leo. Z tego co zauważyłam Alan i Olaf pojechali z Mary do szpitala. Czekaliśmy jeszcze chwilę  na piłkarzy i pojechaliśmy. Dotarliśmy po 15 minutach. Bardzo się bałam co jest Mary.



*



 Obudziłam się w szpitalu. Nie wiedziałam co dokładnie się stało ale czułam potworny ból z tyłu głowy i w klatce piersiowej. Chciałam wstać ale nie mogłam, coś czego nie potrafię opisać mnie ograniczało.
Myślałam co się stało, ale nie mogłam sobie niczego przypomnieć. Pamiętam tylko jak Mario się do mnie uśmiechnął i że Go Kocham. Nie pamiętam nikogo i niczego innego. Co się ze mną stało? Dlaczego tutaj trafiłam ? O co chodzi ? Leżałam i próbowałam odpowiedzieć sobie na te pytania ale nie potrafiłam. Do pokoju wszedł lekarz.
- Dzień Dobry pani. Jak się pani czuje ? - zapytał.
-Dzień Dobry. A nawet dobrze ale nic nie pamiętam. Mam w głowie czarną dziurę. - powiedziałam.
- Nic pani nie pamięta? A jak się pani nazywa ?
-Mary. To pamiętam . Moje wspomnienia a raczej pamięć urywa się na wyjeździe na wymianę do Dortmundu.
- Więc coś jednak pani pamięta. Dobrze zrobimy badania i wszystko się okaże. A teraz ma pani gości. Powie pani kogo mam wpuścić bo jest tam chyba z 8 osób.
-Oliwię, Martę i Wojtka. - powiedziałam.
-Dobrze więc do widzenia. - powiedział i wyszedł. Po chwili do mojej sali weszły dziewczyny.
-Hej kochana. Jak się czujesz ? - zapytała Oliwia.
- Hej. Nic nie pamiętam. Od momentu wyjazdu na wymianę do Dortmundu. Pamiętam jak wysiadałyśmy na lotnisku w Dortmundzie i jak poznałyśmy Alana. No i pamiętam jeszcze że Mario się do mnie uśmiechnął. To chyba było na stadionie. I nic więcej.
- O to nieciekawie. Poczekaj zawołam 2 osoby, które na pewno cię pocieszą. A co do Wojtka, nie ma Go tutaj bo jesteśmy w Dortmundzie. Przyjechałyśmy tutaj na stałe. - powiedziała Marta.
-A co to za osoby ?
-Mario i Alan.
- Jest tutaj Mario ? To co jesteśmy w końcu parą ? - zapytałam i poruszyłam brwiami.
-Nie, nie jesteście ale może będziecie ? -odpowiedziała Oliwia. - Ok. To ja po nich wyjdę.
     Oliwia wyszła z sali po chłopaków. Czy to możliwe że ja i Mario... Nie to niemożliwe. Siedziałam i rozmawiałam z Martą. Na korytarzu słychać było krzyki. Nie wiedziałyśmy o co chodzi. Marta wyszła zobaczyć co się dzieje a ja zostałam i wpatrywałam się w okno. Była piękna słoneczna pogoda. Ptaki śpiewały, co mogłam usłyszeć bo miałam otwarte okno. Co jakiś czas było słychać również sygnał karetki. W pewnym momencie drzwi do sali się otworzyły i ukazała się w nich jego sylwetka. Po moim policzku spłynęła łza. Usiadł obok mnie na krzesełku. Złapał mnie za rękę i  spojrzał w moje oczy.
- Hej. - powiedział. - Jak się czujesz?
-Hej...Jest okej, ale bywało lepiej. - powiedziałam i dziwnie się poczułam. Wszystkie te urządzenia zaczęły pikać. Mario się wystraszył i wybiegł po lekarza. Okazało się że to tylko błąd aparatury a mi tylko zakręciło się w głowie. Mario ponownie usiadł, tylko że tym razem na łóżku. Wpatrywał się we mnie a ja nie wiedziałam co zrobić.
-Mario. Mam pytanie. Jak się poznaliśmy ?
-Nie pytaj.. - powiedział i się uśmiechnął.
- Możesz mnie przytulić ? - powiedziałam a on zrobił to. Czułam się taka szczęśliwa ale musiałam Go zapytać jeszcze o jedną rzecz.
-Dziękuję. Ale muszę cie jeszcze o coś zapytać. Czy my jesteśmy razem ? - zapytałam i widziałam w jego oczach zakłopotanie. W tym momencie w drzwiach pojawił się Alan, Marta i Oliwia.
-O hej Wam wszystkim. Mogę Was dziewczyny na momencik prosić ? - zapytał Mario i wyszli na korytarz a ja zostałam z Alanem.
-No siemanko Alanuś. - powiedziałam po czym dostałam od niego przyjacielskiego całusa w policzek.
-No hejcia Biedrona. Co tam ? Jak się czujesz ? - zapytał.
-A nie jest źle, chociaż od momentu jak poznałam Ciebie nic nie pamiętam. Tylko to jak Mario się do mnie uśmiechnął. - powiedziałam a na naszych twarzach pojawił się uśmiech.
- Dobrze że mnie pamiętasz. Tyle wystarczy. - powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Bardzo Go lubiłam i traktowałam jako przyjaciela, a raczej jak starszego brata. Do pokoju ponownie weszła trójka, która chwile wcześniej z Niego wyszła i tym razem to dziewczyny poprosiły na słówko Alana. Nie miałam pojęcia jakie tajemnice przede mną ukrywają ale zaczynałam się bać.
-No więc jesteśmy znowu sami. - powiedział Mario. - Wracając do Twojego pytania. Jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy o tym czy jesteśmy parą ale możemy to zmienić jeżeli tylko tego chcesz.
- Marzę o tym odkąd cię zobaczyłam.
-Więc Mary... Chciałabyś zostać moją dziewczyną ?
-Tak Mario. Z wielką przyjemnością. - powiedziałam a po moim policzku poleciała łza.
-Dlaczego płaczesz?
-Ze szczęścia. Pocałujesz mnie  ?
- No oczywiście. - powiedział i uczynił to. Jego wargi były takie delikatne i słodkie. Chciałam aby ta chwila nigdy się nie kończyła.




*




 3 dni później.

   Wyszłam już ze szpitala. Z Mario układa mi się cudownie. Poznałam kilku jego kumpli z Borussii. Jeden z Nich, został nawet moim dobrym przyjacielem a był to Moritz. Poznałam również kumpli Alana. Olaf był śliczny ale mimo to Kochałam Mario.
Dzisiejszego popołudnia miałam wybrać się z Moritzem i Marco na kawę. Dlaczego akurat z Nimi a nie z Mario ? Sama nie wiem. Zadzwonili i poprosili o spotkanie. Wstałam o 10. Wyprostowałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się. Założyłam białą luźną bluzkę a pod nią czarną bokserkę, czerwone rurki i miętowe trampki z ćwiekami. Zeszłam do kuchni, przygotować sobie śniadanie. Zrobiłam tosty z serem i kakao. Usiadłam przy stole i włączyłam laptopa. Zajadałam się kanapką, gdy nagle na jednej z niemieckich stron sportowych zobaczyłam artykuł, którego nazwa brzmiała mniej więcej tak : " Mario Götze. Wielka gwiazda Bundesligi znalazła miłość ? " Było tam moje i Maria zdjęcie jak się całowaliśmy. Zaniemówiłam. Od razu zadzwoniłam do Niego i zapytałam czy już widział.. I jak się okazało nie było to tylko w internecie ale również w dzisiejszych gazetach.
-Kochanie nie martw się wszystko będzie dobrze ale będziesz musiała się do tego przyzwyczaić. - powiedział.
-Tak, tak wiem. Okej to ja kończę bo idę na kawę z Marco i Moo. Kocham Cię.
-Ja Ciebie Też. Do zobaczenia na treningu. - powiedział po czym się rozłączył. Wrzuciłam naczynia do zmywarki, wyłączyłam laptopa, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Po 15 minutach spacerku dotarłam do kawiarni w której się umówiliśmy.
-Hej chłopaki. Sorki za spóźnienie. - powiedziałam i obdarowałam ich całusami w polik.
-No hejcia. Nie spóźniłaś się. To my jesteśmy wcześniej. - powiedział Mo.
-No dobra to o czym chcieliście pogadać ? - zapytałam i w tym czasie podeszła kelnerka.
- Dzień Dobry w czym mogę pomóc ? -zapytała i dziwnie patrzyła się na Moritza.
- Late proszę i jakieś dobre ciacho. - powiedziałam a ona odeszła. Chłopaki już wcześniej złożyli zamówienie. - Więc ?
-No bo wiesz podoba mi się Marta i  nie wiem jak zagadać. Ona chyba kogoś ma. Nie wiesz czegoś na ten temat ? - zapytał Marco.
-Powiem tak. Z tego co wiem to Marta jest sama i ty jej się podobasz. Więc zaproś ją do kina albo na jakiś mecz albo najlepiej na jakiś wyścig samochodowy. Najlepiej taki nielegalny. - powiedziałam na co Marco szybko wybiegł z kawiarni krzycząc " Dzięki. Jesteś Kochana." - No a ty Mo ? Jaki masz problem ?
-Wydaje mi się że Oliwka na mnie leci... - powiedział.
-No tutaj masz rację. Radzę Ci zrobić to samo co Marco, jeżeli ona też Ci się podoba.
-Dobra to będę leciał. Kocham Cię Lamo <3- powiedział po czym dał mi buzi w polik zapłacił za nas wszystkich i wyszedł. Ja dopiłam kawę i również opuściłam lokal. Idąc do domu spotkałam.......





// Mam nadzieję że się podoba. Starałam się.. Wczorajszy mecz zakończył się wynikiem 2:0 na korzyść Realu ale mimo to " Królewscy nie zdołali odrobić strat z Dortmundu. Jestem MEGA szczęśliwa z Naszych pszczółek. Mario nabawił się jakiegoś urazu i nie wiadomo czy zagra do końca sezonu. Mam jednak nadzieję że wszystko będzie w porządku i na finał LM będzie gotowy.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział I ^^

         Już niedługo nowe miasto, nowe życie, tylko Ja i dziewczyny. Nasze marzenia powoli się spełniają. Staram się nie myśleć o tym co będzie jutro a żyć chwilą ale czasami zdarza mi się powrócić myślami do tamtego dnia. Wtedy wszystko wraca. Każde wspomnienie. Najdrobniejszy szczegół. Wtedy potrzebuję wsparcia. Kogoś kto mnie przytuli. Do tej pory Tym kimś był Wojtek ale teraz, teraz już nie mam nikogo. Dziewczyny mają swoje życie i nie będę ich zadręczała swoimi problemami. Zresztą to już nie ważne. Liczy się to co jest teraz. " ŻYJMY CHWILĄ".
          Nareszcie lądujemy. Moment na który czekałam od kilku miesięcy. Stęskniłam się za Alanem. Najbardziej za Nim ale za resztą też. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić jak wyglądają. Nie rozmawialiśmy na Skypie ani nie dzwoniliśmy do siebie. Jedynie e-maile nas ratowały ale nie chcieli wysyłać Nam swoich zdjęć. W sumie zastanawiałam się bardzo często jak teraz wygląda ich życie? Czy kogoś mają? Jak mieszkają? Jak szkoła? Wszystkie pytania mnie męczyły. Miałam nadzieję że w końcu dostanę odpowiedź na te najtrudniejsze a właściwie na jedno. Jak On sobie po tym wszystkim poradził ? Nie rozmawialiśmy od tamtego dnia ale to już skończony temat.

-Ej Lamo! - szturchnęła mnie Oll. - Wylądowaliśmy zbieraj się.
-Wybaczcie zamyśliłam się. - powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Dobra nie gadaj tylko się zbieraj bo musimy wychodzić. - rzuciła Marta i zaczęła pośpiesznie zbierać swoje rzeczy. Ja również poszłam w jej ślady i szukałam najważniejszego. Mojego aparatu. Zniknął. Nigdzie Go nie było. Usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać.
-Co Ty odwalasz ? - zapytała Marta.
-Aparat...Nie ma go. ! - krzyknęłam i wszyscy w samolocie zwrócili swój wzrok na Nas.
- Debilko trzeba było zapytać. Już Go spakowałyśmy jak spałaś. Nie przejmuj się i nie płacz. - pocieszała mnie przyjaciółka.
-Gdyby nie to że patrzy tyle ludzi zabiłabym Was. - powiedziałam oschle i wstałam z miejsca, zabierając torbę i aparat.
-Idziecie ? - dodałam.
-Tak już wychodzimy.
-No nareszcie jesteśmy. Mam nadzieję że te mośki będą na Nas czekać. - powiedziałam zdenerwowana.
-E Biedrona. Nie denerwuj się. - powiedziała Marta i wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.

         Wyszłyśmy z samolotu. Udałyśmy się po bagaże. Chwilkę to zajęło ale kiedy już miałyśmy swoje torby udałyśmy się do poczekalni wypatrując po drodze chłopaków. Szłam nie patrząc przed siebie, rozglądając się na boki. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka. Podniosłam głowę i zdążyłam tylko zobaczyć jego piękne zielone oczy. Przeprosiłam i poszłam dalej. Jego dziewczyna dziwnie się na mnie spojrzała. Tak jakby chciała mnie zabić wzrokiem.  Olałam to i szłam przed siebie z MEGA BANANEM na twarzy, bo chwilę po zderzeniu wypatrzyłam w tłumie Alana i Nicka. Strasznie się ucieszyłam. Zaczęłam biec w ich stronę ale po chwili zwolniłam bo moim oczom ukazała się jego sylwetka. Alan puścił mi oczko i machnął ręką. Wiedział o co chodzi i próbował dać mi do zrozumienia żebym się nie przejmowała. Tak jak prosił, tak zrobiłam. Rzuciłam a raczej zdecydowanym ruchem położyłam torbę i aparat na fotelu i rzuciłam mu się w ramiona. Byłam teraz taka szczęśliwa. Dawno się tak nie czułam. Jednak to nie jego chciałam przytulić. Nick i Leo obdarzyli mnie słodkimi buziakami w policzek i również przytulili. To samo było z dziewczynami. Tylko że ku zdziwieniu wszystkich z oczu zniknęła nam Marta i Nick. O co chodzi ? Nikt nie wiedział. Stałam jak słup i patrzyłam na Niego, kiedy on również spojrzał w moją stronę uciekłam wzrokiem. Wzięłam lustrzankę. Dałam Alanowi moje torby i ruszyliśmy do wyjścia. Cykałam fotki, a Alan non stop mówił że źle światło pada albo stoję w złym miejscu.
-Czy Ty możesz zamknąć tą swoją jadaczkę ? -zapytałam Go a on jakby nigdy nic się uciszył. - Dziękuję. Ale powiem Ci coś jeszcze. Widzę cię od jakiś 10 minut a już mnie denerwujesz.
-No i wzajemnie. - powiedział zupełnie poważny.


*


           Jak na złość jechałam w samochodzie z Nikim, Martą i Nim. Jeszcze na dodatek siedzieliśmy razem z tyłu bo widać Marta i Nick mieli sobie dużo do powiedzenia. Włączyłam aparat i zaczęłam cykać mu fotki. Wiedziałam że zaraz będziemy musieli porozmawiać ale byłam na to przygotowana. Nagle w obiektywie zobaczyłam jego śliczne oczy i mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale odłożyłam aparat i zaczęłam na Niego patrzeć. Siedzieliśmy tak w ciszy całą drogę do mojego nowego mieszkania. Chłopaki zanieśli moje rzeczy a ja pożegnałam się z Martą.
-No to do jutra Kiciusiu. - powiedziałam do niej i pocałowałam ją w policzek.
- No to jutra Biedrona. - odpowiedziała. - A zapomniałabym.. Idziemy jutro na otwarty trening Borussii. To do zobaczenia.
       Nie zdążyłam odpowiedzieć bo odjechali. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam że On został i na dodatek wpatrywał się we mnie jak w obraz. Nie chciałam z Nim gadać. Odechciało mi się. Przeszłam obok Niego i weszłam do domu nie zamykając za sobą drzwi. Po chwili zauważyłam że podąża za mną. Odwróciłam się do Niego i zamiast wyprosić Go z domu podeszłam bliżej. Kopnęłam drzwi żeby się zamknęły i objęłam Go. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i czekałam na reakcję. Doczekałam się. Podniósł lekko moją głowę przytrzymując podbródek, spojrzał mi głęboko w zapłakane oczy i pocałował mnie a ja zamiast ponownie zareagować i Go odepchnąć oddałam pocałunek. Ale ja jestem głupia. ! Co ja sobie myślę. ! Zaczęłam myśleć nad tym co właśnie zrobiłam. Zaraz się opamiętałam.
-Chyba będzie lepiej jak o tym zapomnimy a ty teraz wyjdziesz. - powiedziałam a on tylko położył  na stole jakąś kopertę i wyszedł nawet na mnie nie spoglądając.



*



     Następnego dnia obudziłam się niewyspana. Strasznie bolała mnie głowa i lewa ręka. Długo zastawiałam się od czego boli mnie ręka. W końcu doszłam do wniosku że to wszystko przez tego Mośka Alana, który tak mnie przytulał że prawie mi ją złamał. Dobrze że lewa a nie prawa bo nie mogłabym robić zdjęć. Jednak szybko sobie z tym poradziłam, w końcu byłam fizjoterapeutą. Zeszłam do kuchni w koszulce i majtkach. Nie spodziewałam się gości więc się nie ubierałam. Zrobiłam sobie kawę, przyniosłam laptopa i włożyłam do Niego kartę pamięci z aparatu. Zaczęłam oglądać zdjęcia z samolotu i lotniska. Miałam przy tym niezły ubaw. Kiedy skończyłam weszłam na Facebook'a  i ogarnęłam z lekka co u znajomych w Londynie. Niby nic się nie działo ale jednak przeczuwałam coś złego. Wstałam od stołu w celu pójścia do łazienki. Kiedy byłam już na schodach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wróciłam kierując się w ich stronę. Pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam przed sobą Alana i Leo.
-Hejcia Biedrona. - powiedział Alan. - ładne majtki. Wpuścisz nas ?
-Hejo. No jasne że tak. A co do majtek.. Dziękuję. Ale jednak pójdę się przebrać. Zaraz wracam.
Ruszyłam w kierunku pokoju żeby się przebrać. Weszłam jeszcze do łazienki, uczesałam się i lekko umalowałam. Postawiłam na luz, dlatego też założyłam luźną białą bluzkę i krótkie miętowe spodenki. Do tego białe trampki i turkusowy zegarek. Zeszłam do salonu.
-Ostatni raz się tak ubrałaś. Rozumiesz?  -zapytał mnie Alan.
- A jemu co ? - zapytałam Leo, kierują wzrok na tego debila.
-Nie wiem. Co Ci ?
- Wyglądasz wspaniale.. Idź się przebierz, bo coś mi się wydaje że ci piłkarze będą rozbierać cię wzrokiem..
-Weź się ogarnij człowieku. Idziemy. - powiedziałam lekko wypychając ich z domu.



*



 Dotarliśmy na trening Borussii Dortmund. Boże czy to jest możliwe że jestem na treningu "mojego męża" ? Czy ten Mario który biega po murawie to jest prawdziwy Mario ? Nie mogłam uwierzyć temu co się dzieje. Zobaczyłam Oliwię i Martę które siedziały z Nickiem i Olafem. Podeszliśmy do Nich i się przywitaliśmy. Ja z Alanem usiedliśmy kawałek dalej bo chciałam mu powiedzieć o tym co zaszło wczoraj. Kiedy to mówiłam łzy spływały po moich policzkach. Chciałam żeby ten koszmar się skończył. Otarłam łzy, wróciliśmy do reszty. Wtuliłam się w Alana. Był dla mnie jak starszy brat. Bardzo Go Kochałam i wiedziałam że mam w Nim wsparcie. Cały czas spoglądałam na Mario, który widocznie to zauważył bo spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął na co ja zareagowałam tym samym.
-Widzieliście ? Uśmiechnął się do mnie. - krzyknęłam do przyjaciół a wszyscy piłkarze odwrócili się w moją stronę. Czułam, że tracę grunt pod nogami, przed oczami zrobiło mi się ciemno i osunęłam się na ziemię. 



// Jest I . Co sądzicie. Moim zdaniem nudny strasznie.. Nie wiedziałam jak rozkręcić akcję. Postaram się w następnym zrobić już jakieś BuuM. :)


Jesteś ? Zostaw komentarz :)

Prolog. ^^

    Mary, tak ma na imię nasza główna bohaterka, ma 19 lat. W 16 urodziny wyjechała do Anglii. Jest pogodną i zabawną dziewczyną. Ma dwie najlepsze przyjaciółki-Oliwię i Martę. Robią razem wszystko. Mówiąc wszystko mam na myśli również wyjazd do Londynu. Po 3 latach pobytu w tym deszczowym ale wspaniałym mieście postanawiają zamieszkać w Dortmundzie w Niemczech. Chcą znaleźć sobie stałą pracę no i oczywiście miłość swojego życia. Mary jest z zawodu fizjoterapeutą i fotografem, Oliwia-psychologiem a Marta-masażystą i dziennikarzem sportowym. Dlaczego akurat tak ? Wszystkie kochają piłkę nożną i od zawsze ich plany na przyszłość były związane właśnie z tym sportem. Każda z Nich oddałaby życie za swój ulubiony klub a w szczególności za piłkarzy. Mary od 13 roku życia Kocha się w Mario Goetze. Jej najskrytszym, a jak się teraz okazuje możliwym do spełnienia, marzeniem jest żeby chociaż z Nim porozmawiać. Już niejednokrotnie widziała Go na żywo na meczach, nawet dostała autograf. Jednak co z tego? Ona, dziewczyna, która poznaje chłopców tylko na jedną noc, w końcu zaczęła myśleć nad założeniem rodziny i miała nadzieje że w końcu jej się uda.
    25 maja, Londyn.   
    To już dzisiaj. Nie mogę się doczekać kiedy wsiądziemy do samolotu. Mieszkanie w Dortmundzie już załatwione, bilety kupione, walizki spakowane, pozostaje tylko zamówić taksówkę i w drogę. W Anglii od początku byłyśmy zdane tylko na siebie. W Niemczech mamy kilku kolegów, których poznałyśmy na wymianie między Londynem a Dortmundem, więc pomogli nam załatwić wszystkie formalności związane z naszym przyjazdem. Przez 3 lata w Londynie pracowałyśmy i uczyłyśmy się w tych samych miejscach. Praca w Arsenalu była niesamowita. Ludzie byli tam naprawdę wspaniali. Wszyscy się wspierali, nie to co w Polsce, cały czas tylko hejty, dlatego też z trudem opuszczałyśmy to miejsce.

   Samolot miałyśmy o 14. Obudziłam się o 7 rano w mirę wypoczęta. O 12 miało przyjść małżeństwo, które kupiło od Nas mieszkanie, więc miałam jeszcze trochę czasu. Dziewczyny jak zwykle spały i pewnie nie miały zamiaru się budzić. Ale nie ma tak łatwo. Wylałam na każdą z nich po szklance zimnej wody i od razu wstały.
-No hej laski. Ogarnijcie się bo niedługo przychodzi Eli i Josh. A tak w ogóle to dzisiaj 25. - powiedziałam i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-O losie. To już dzisiaj ? Ja myślałam że jutro i nie spakowałam jeszcze wszystkich rzeczy. - powiedziała Oll na co razem z Martą zareagowałyśmy spojrzeniem w stylu " wtf ?"
-To ty idź się lepiej pakuj. A mam pytanie ? Na lotnisko zawożą nas chłopaki czy jedziemy taksówką ? - zapytała Marta.
-Wojtek coś wczoraj wspominał że wpadnie z Oliwierem i Jackiem i nas podwiozą ale mają trening więc nie wiem. Jak się ubiorę to zadzwonię. - powiedziałam i poszłam do swojej sypialni się ubrać. Mnóstwo naszych rzeczy a w szczególności nasze kochane samochodziki, miały być dostarczone do naszego nowego miejsca zamieszkania przez firmę która zajmowała się przeprowadzkami. O godzinie 9:37 w domu zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Otworzę. - wydarłam się na cały dom. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. - Yyy. Hejcia. Co wy tutaj tak wcześnie robicie ? - zapytałam chłopaków i przywitałam każdego z Nich buziakiem w policzek.
-No przecież mieliśmy Was podwieźć na lotnisko. Specjalnie dla Was tak wcześnie wstaliśmy. - powiedział Wojtek i wszedł do kuchni.
-No a poza tym chyba bym nie przeżył jakbym się z Wami nie pożegnał. - dopowiedział Oliwier.
- A ja przyszedłem do Marty na ostatni masaż. - powiedział Jack i pokazał te swoje lśniące zęby. 

-Hahaha. No ja nie wiem. Ale zaraz zejdą chyba. DZIEWCZYNY, CHŁOPAKI PRZYSZLI. !
-No to co robimy ? Może FIFA ?- rzucił Wojtek.
-Tak, tak, tak. Kocham FIFĘ. - darł się Jack.
-Wiemy że ją kochasz ale wybaczcie bo Playstation jest już spakowane. Za 20 minut powinna przyjechać ta firma. Mam nadzieję że mój samochodzik przeżyje tą podróż. - powiedziałam ze łzami w oczach i uśmiechem na ustach.
-Ty tylko o tym swoim Audi. BMW i Mercedesy też są fajne. - rzucił Wojtek.
-Nie znasz się. - powiedziałam- Idę do pokoju po swoje najpotrzebniejsze rzeczy a wy idźcie po dziewczyny.
    Chłopaki poszli do dziewczyn a ja spakować resztę rzeczy. Około 12 przyszli nowi właściciele domu. Niechętnie ale zapakowałyśmy do samochodów chłopaków resztę rzeczy, uzgodniliśmy wszystko co do przewozu mebli i samochodów, jeszcze raz przejrzałyśmy cały dom, nawet najmniejszy kąt, oddałyśmy klucze i wyszłyśmy. Po drodze wszyscy wpadliśmy na
Emirates Stadium na trening Arsenalu. Pożegnałyśmy się z wszystkimi i chłopaki zawieźli nas na lotnisko. Pożegnanie było długie i ciężkie. Przez cały nasz pobyt w Londynie to właśnie z tymi trzema debilami spędzałyśmy najwięcej czasu. A teraz na samą myśl że ich nie będzie aż mi się chce płakać.
-No dziewczyny. Będę tęsknił i chyba zaraz się popłaczę. - powiedział Wojtek i zaczął tulić całą naszą trojkę.

-Ej no debilu. Bo będę zazdrosny. - powiedział Jack i również nas przytulił. Oliwier nie chcąc być gorszym również poszedł w ślady chłopaków.
-No to widzimy się za jakieś 2 ewentualnie 3 miesiące. A najlepiej by było jakbyśmy wyjechali na wakacje razem. Teraz z dziewczynami też będziemy spędzać mniej więc wieczorkami będziemy robić Hangouta. Rozumiemy się ? - powiedziała Marta.
- No jasne kochanie. - odpowiedział jej Jack na co ona zarumieniła się.
-Przepraszam. Czy my o czymś nie wiemy ? - odezwała się Oliwka.
-Nie no co wy. Wiecie wszystko. Dobra chyba wasz lot zapowiadają właśnie.
    Faktycznie w tle słychać było "Lot do Dortmundu odbędzie się za 20 minut. Pasażerowie tego lotu proszeni są na odprawę". Pożegnaliśmy się z chłopakami i odeszłyśmy. Odprawa trwała niecałe 10 minut. Chwilę po niej siedziałyśmy już w samolocie.
- No dziewczyny. Zaczynamy nowy rozdział w naszym życiu. Bierzemy lustrzanę i cykamy fotki. A no i zapomniałabym, gdzie są nasze ulubione żelki ? - zapytałam smutna a dziewczyny wyjęły z torby dwie wielkie paczki "Wężyków". Wyciągnęłam mój ulubiony aparat i zarazem jedyny jaki ze sobą wzięłam bo reszta pojechała z samochodzikami, i zaczęłam robić zdjęcia. Po godzinie byłysmy wszystkie takie padnięte że chcąc, nie chcąc zasnęłyśmy.


// Witajcie. Mój pierwszy blog. Hah. Nie wiedziałam na początku jak się za niego zabrać ale chyba mi się udało. Zresztą same oceńcie.

 Czytałaś? Zostaw komentarz :*